Ksiądz Wojciech Piwowarczyk w maju 1938 roku przedstawił rozprawę doktorską pt. „Charakter. Jego istota”, która w tym samym roku została wydana w Kielcach. Opublikował także artykuł pt. „Co mówić o masonerii?”. Przed II wojną światową ukazały się jego recenzje pięciu książek, do których lektury chciał zachęcić. W latach 1947-1951 publikował homilie we „Współczesnej Ambonie”. Dotyczą one głównie Eucharystii i modlitwy różańcowej. Wydawnictwo „Jedność” wydało w 1999 roku zbiór jego rozważań rekolekcyjnych zatytułowany „O Bogu i o człowieku”.
Wybrane myśli ks. Wojciecha Piwowarczyka:
Bóg jest konsekwentny.
Bóg jest obecny w ludziach poprzez prostotę.
Bóg jest otwarty na człowieka, a człowiek z kolei powinien być otwarty na rozwój, na wpływ tego wszystkiego, co ma się dokonać.
Bóg jest Panem swoich darów i swego działania – wkładem z mojej strony jest otwarcie się na to działanie.
Bóg jest piękny, piękny we wszechmocy, w miłosierdziu, w dobroci, w wieczności, niezmienności, jest piękny.
Bóg jest prosty, dlatego, że to, co mówi jest zgodne z tym, co czyni i to jest absolutna równość, bez jakiegokolwiek śladu niedoskonałości.
Bóg jest tak hojny wobec człowieka, jak człowiek wobec Boga.
Bóg ma specjalne upodobanie w miłosierdziu. Sam pełen miłosierdzia, patrzy miłosiernymi i dobrymi oczami na wszystkich, którzy świadczą miłosierdzie.
Bóg ma sposoby, by upokorzyć nas w tym, w czym szukamy pożywki dla pychy.
Im większe zbliżenie się do jedności, a więc do Boga, to tym Bóg jest dla nas jaśniejszy.
Istnienie jest imieniem Boga.
Wola Boża nigdy nie wybiera dobra pozornego, bo to byłoby sprzeczne z Bogiem.
Wszystko odnosić do Boga i z Boga wszystko wyprowadzać.
Akt wiary wnosi pewność. Gdy wierzę, umacniam się.
Bez Chrystusa nie poradzilibyśmy sobie z wiarą.
Biblia ukazuje wiarę jako źródło i ośrodek wszelkiego życia religijnego. Człowiek powinien odpowiadać wiarą.
Bóg jest inicjatorem wiary, człowiek odpowiada aktem wiary.
Bóg nam dał za darmo łaskę wiary. Powołał do wiary wszystkich ludzi.
Gdy mówimy „wierzę”, trzeba mieć na uwadze, że ja to wypowiadam w warunkach obecnych, w tym miejscu gdzie jestem, teraz.
Gdy mówimy o wierze, trzeba dopowiedzieć o wierze w Jezusa Chrystusa, w imię którego jesteśmy posłani. Pana Jezusa trzeba sobie przyswoić nie umysłem, ale wiarą.
Grzech stoi na przeszkodzie, żeby uwierzyć w autorytet Boży. Każdy najmniejszy grzech sprzeciwia się temu, co uznaje wiara. Gdy grzeszę, nie ma miejsca na wiarę.
Im wyżej ktoś ma mniemanie o swoim zaangażowaniu się w wierze, to tego trudniej nawrócić, jemu się trudniej nawrócić.
Jezus Chrystus przyszedł po to, żeby ułatwić wiarę w Ojca. Chciał pokazać nam drogę, aby iść do celu.
Kto nie wierzy, maleje. Rośnie człowiek wiary.
Mamy prawo wierzyć, że Bóg nas nie zostawia samych w trudnościach.
Nie byliśmy zdolni wierzyć, gdyby Pan Bóg nie uzdolnił nas od tego.
Nikt nie jest pewny wiary, jeśli pojmuje ją na sposób ludzki.
Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala.
Przystępujący do Boga musi wierzyć, że Bóg jest i wynagradza tych, co Go szukają.
Ślubowanie celibatu – u podstaw nadprzyrodzony porządek wiary, że Bóg tego chce od nas.
U podstaw nadziei – wiara. Wiara jest fundamentem nadziei.
Uwierzyć w Chrystusa, jeżeli chcę spełnić posłannictwo i osiągnąć cel przeznaczony dla wszystkich.
W miarę jak rozwija się wiara, rozwija się świadomość życia i chęć życia.
Wiara daje odpowiedź na niepokoje.
Wiara jest mową nadprzyrodzoną z Bogiem.
Wiara jest nauczycielką, równocześnie kto wierzy, to wierzenia swojego udziela drugim.
Wiara jest rozwojowa.
Wiara może spłycić się. Trzeba mieć uporządkowany dom uczuć, myśli. Ciągle możemy być poddani pokusom.
Wiara powinna stać się żywą, czynną.
Wielkie dobrodziejstwo – człowiek ożywiony wiarą wśród niewierzących. Staje się okazją, bodźcem, impulsem do tego, by doznać to co ten, który praktykował wcześniej.
Wierzyć, tzn. zgodzić się na to, co ktoś nam przekazuje. Trzeba doświadczyć dotknąć się czegoś. Dlatego wiara ma za sobą nadzieję. Możesz się spodziewać, że tego doświadczysz.
Wystarczy uwierzyć w Chrystusa, aby uwierzyć we wszystko.
Bo kochać świat, to znaczy kochać Boga w świecie i odwrotnie – kochać świat w Bogu.
Człowiek, który nie ma miłości jest ślepy, nie widzi potrzeb drugiego, owszem jest zapatrzony w siebie tak, że nie ma czasu i nie ma warunków, żeby spojrzał w życie drugiego człowieka.
Człowiek, który nie miłuje, żałuje.
Im bardziej miłość jest kontemplatywna, tym bardziej zdolna być czynną.
Jeżeli lepiej poznajemy Boga i bardziej się w Nim rozmiłujemy, to automatycznie tego samego życzymy innym.
Miłość Boga jest niezmienna, to znaczy, że nigdy nie przestanę być przedmiotem zainteresowania i upodobania.
Szkołą pracy jest miłość, bez miłości praca jest marnowaniem sił.
Trzeba być w świecie i ten świat kochać dlatego, że on jest Boży.
Życie wewnętrzne, jak ognisko, musi ustawicznie płonąć. Płonie dzięki miłości. Jeśli jej braknie zaczyna przygasać, mogą zostać popioły. Trzeba bezustannie dorzucać paliwa miłości.
Chrystus duszy miłującej Go tak przebacza, jakby nigdy nic między Nim a duszą nie zaszło. Nie należy odnawiać we wspomnieniach dawnych upadków.
Mieć tę ufność, że Bóg nigdy nikogo nie pozostawił w sytuacji bez ratunku.
Mieć ufność, że Chrystus zawsze w chwili stosownej przyjdzie nam z pomocą.
Należy na użytek własny i bliskich wyrabiać większe zaufanie do działania Bożego.
Bez modlitwy człowiek jest bezbronny wobec stojących przed nimi zadań i trudności.
Do modlitwy potrzebne jest przygotowanie. Dlatego najlepsze dla niej są godziny poranne, gdy umysł jest najbardziej wyciszony i nie zaangażowany w sprawy dnia.
Modlitwa i wszystkie ćwiczenia duchowne mają na celu wyeliminowanie siebie na korzyść Chrystusa – postawienie siebie na właściwym miejscu.
Modlitwa jest w życiu sprawą bezwzględnie najważniejszą, kluczową – od niej zależy wszystko.
Modlitwa jest ważniejsza niż praktyka cnót, bo cnoty nie wzrastają bez modlitwy.
Modlitwa nie musi być całkowitym odejściem od naszych spraw, raczej należy wszystko, czym się żyje przedstawić Bogu.
Musi być w ciągu dnia miejsce na modlitwę czysto kontemplacyjną: wpatrywanie się w Boga – adoracja, podziw, dziękczynienie.
Na modlitwie patrzeć oczyma wiary. Chrystus dopełnia naszą modlitwę.
Opłaci się odłożenie innych zajęć na korzyść głębszego zanurzenia się w Bogu. Zdobyta na modlitwie gorliwość wyrówna przez lepsze wykonanie pracy czas poświęcony modlitwie.
Przepraszanie za roztargnienia i niewierności też jest modlitwą.
Trzeba troszczyć się o świętość kapłanów, chronić ich i zasilać modlitwą.
W modlitwie leży rozwiązanie wszelkich trudności tak własnych, jak i osób innych; bez niej nie ma rozwoju w miłości.
W życiu duchowym ważne jest to samo, co w życiu fizycznym: aby je zachować trzeba unikać wyziębienia i niedożywienia. Trzeba szukać usilnie takich sposób modlitwy, która wnosi ożywienie i daje pokarm wewnętrzny.
Zawinione roztargnienia i niedbalstwa w modlitwie i ćwiczeniach duchowych są marnotrawieniem łask.
Cierpienie należy do tajemnic, cierpienie jest postawione na straży życia.
Człowiek w długotrwałym cierpieniu nie wytrzymuje bez miłości.
Mówić o sobie ze świadomością, że się zna siebie bez cierpienia, jest ryzykiem.
Nikt nie zna siebie, dopóki nie cierpiał sam.
Postęp należy mierzyć cierpieniem, jakie przyjmujemy.
Są sytuacje, które nazywamy „bez wyjścia”, w których człowiek jest bezradny. Bogu są potrzebne takie sytuacje, z nich korzysta, żeby z człowiekiem nawiązać kontakt. Chce, ażeby człowiek w pewnym momencie powiedział, że znajdę rozwiązanie trudności tylko w Tym, który wszystko może, który wszystko umacnia.
Wyczuwać wolę Chrystusa, który bez podjęcia cierpienia z naszej strony, nie może nas wynieść do tego stopnia udoskonalenia, na jakim nas widzieć pragnie.
Prostota, szczerość, wiara – wyposażenie, które mamy nie pozwala powiedzieć, że jesteśmy wolni od skażenia, dostatecznie uformowani.
Ciągle sprowadzać wszystko do jedności. Myślenie, pragnienie, uczucia.
Waszą rolą jest nie uciekać ze świata, tylko go uczynić lepszym.
Czas jest cząstką wieczności i nie jest obojętne jak go użyjemy.
Trzeba otoczyć troską Dziecięctwo Boże w nas, chronić przed wpływami świata.
Należy zgodzić się z tym, że nasze nie dość wszechstronne zdolności nie wystarczają: trzeba unieść spore brzemię pokory.
Uporządkować w duszy wszystko, aby być stale gotowym przed Bogiem, na przyjęcie tego, co ześle.
Wszystko, cokolwiek robimy dobrego w życiu, jest przygotowaniem się na śmierć.
Każde najmniejsze umartwienie, każdy dobry uczynek jest czyśćcem.
Uśmiechaj się do wszystkich ludzi, a głównie do boga, przyjmując z miłością wszystko, co na ciebie dopuści.
Pośpiech wprowadza zamęt, niesmak wewnętrzny, niezadowolenie na każdym odcinku pracy.
Bardzo dużo jest dusz apostolskich z planami, a mało tych, które potrafią je doprowadzić do końca.
Każdy człowiek ma swoje osobiste powołanie i jest przez Boga wyposażony w takie dary przyrodzone i nadprzyrodzone, by mógł swemu powołaniu sprostać. Rozmaitość tych powołań i tych darów jest tajemnicą wyboru Bożego.
Najważniejszą sprawą powołania jest modlitwa i miłość bliźniego.
Realizować bez pośpiechu, ale konsekwentnie to, czego Bóg ode mnie żąda – całkowitego spalania się tak, aby coraz mniej swego było.
Są powołania ciche i wewnętrzne, są takie, którym zadaniem jest błyszczeć przed ludźmi, aby ich pociągnąć. Wszystkie powołania przynoszą chwałę Bogu według Jego woli.
Straconego czasu nigdy w całości nie nadrobimy, gdyż każdy człowiek w swoim powołaniu ma przewidziane przez Boga obowiązki w określonym czasie.
Trzeba starać się odgadywać coraz głębiej swoje powołanie i rozwijać naturalne uzdolnienia.
Wszelkie czekanie na lepsze czasy jest zdradą swego powołania.
Ewangelia jest ciągle książką nową, ciągle świeżą, bo tam jest Chrystus, a On właśnie takim jest, że się daje odczytać niespodziewanie, akurat wtedy, kiedy może najmniej tego się po Nim spodziewamy.
Nie może być apostolatu bez głoszenia Słowa Bożego.
Nie może być mowy o rozwoju, bez przepowiadania Słowa Bożego.
Ale im bardziej człowiek odczuwa opuszczenie, to tym bardziej za Bogiem tęskni.
Bogaci się człowiek wtedy, kiedy się uboży, kiedy się wydaje dla drugiego na różny sposób.
Człowiek we wnętrzu swoim nosi tęsknotę za tym, co piękne, a więc jest w wymiarze nadprzyrodzonym nastawiony na najwyższe piękno, to które będzie przedmiotem wiecznej radości.
Człowiek wobec drugiego człowieka winien zająć stanowisko życzliwe.
Człowiek, który rozumie, że ma ten świat udoskonalać, to równocześnie rozumie, że ma to się dokonywać przez jego udoskonalenie.
Człowiek, który zgodził się na to, co mu Bóg zaproponował, ten w pewnym sensie rozwiązał swoje problemy życiowe. Wierzy w to, że nie będzie pozostawał w sytuacji bez wyjścia. Bóg będzie z nim.
Czym człowiek jest bogaty, tym promieniuje.
Jeżeli człowieka stać na to, by się ostał w świecie – to po co go chować, zamykać? – może stać się przecież kamieniem węgielnym.
Kto nie szerzy prawdy Bożej, kto się nie zajmuje drugim człowiekiem, żeby mu Chrystusa zaprezentować przez wszystkie usługi, to ryzykuje swoje zbawienie.
Popatrz na drugiego człowieka, że jest tak samo potrzebujący jak ty.
Są ludzie, którzy robią tłum, krzyk, zgiełk religijny i na tym się wszystko kończy.
Trzeba dbać, by w człowieku wszystko pulsowało radością, by całe jego życie było jedną pieśnią radości, zaczerpniętą z Boga – źródła prawdziwej radości.
Tylko człowiek wierzący we wszechmoc Bożą jest zdolny do tego, żeby wkraczać w życie, w dzieje świata, porządkować je, budować, realizować.
W interesie człowieka leży, żeby się zajął drugim człowiekiem.
Aby złagodzić swoje spojrzenie na bliźnich, trzeba mieć przed oczyma swoje własne słabości, nędze i trudności.
Kto ma siłę charakteru, ten potrafi panować nad środowiskiem, przetwarzać je.
Nauczanie nie poparte przykładem jest nic nie warte.
Nie można narzucić sobie spokoju bez wewnętrznego pokoju.
Nie patrzcie na siebie tak, jak byście się mieli pożerać, bo inaczej nie zmartwychwstaniecie.
Ołtarz jest punktem umartwienia, bo Pan Jezus umartwił siebie aż do śmierci krzyżowej.
Przyjrzyj się każdemu drobiazgowi, żeby móc ocenić jego wartość.
Punktem wyjścia do porozumienia jest prawda. Trzeba mówić prawdę, żeby można było cieszyć się porozumieniem.
Radość jest cechą dusz dziewiczych, ubogich, posłusznych, rozmodlonych, umartwionych, utrudzonych w praktyce cnót.
To, co jest ze świata, najczęściej znamionuje niepokój. Zgiełk, zamęt, wrzawa, nerwowość – to poważne przeszkody w szerzeniu Królestwa Chrystusowego na ziemi.
Trzeba się uczyć Chrystusa ustawicznie.
U podstaw każdego poczynania, postanowienia, musi być pokój. Nie wolno niczego robić i do niczego się zobowiązywać w niepokoju. Najpierw się uspokoić, potem pomyśleć, potem działać.
Wielkie rzeczy dokonują się w skupieniu. Wpatrywanie się jest skupieniem.
Wszelka cierpliwość jest udaremnieniem, lub co najmniej opóźnieniem procesu wzrastania.
/na podstawie:
Grażyna Karolewicz, Pozostawiał ślady miłości… Ksiądz Wojciech Piwowarczyk 1902 – 1992, Kielce, wyd. JEDNOŚĆ, 2009, s. 74-78.
Myśli wybrane. Z nauczania Sługi Bożego ks. Wojciecha Piwowarczyka, wybór: Teresa B., Maria KR., Hanna B.
www.instchrkr.katowice.opoka.org.pl/